Ślizgiem przez Wielkopolski Park Narodowy

 

„Im bardziej pada śnieg

Bim bom

Im bardziej prószy śnieg

Bim bom

Tym bardziej sypie śnieg

Bim bom

Jak biały puch z poduszki.

I nie wie zwierz ni człek

Bim bom

Choć żyłby cały wiek

Bim bom

Kiedy tak pada śnieg

Jak marzną mi paluszki”

Alan Alexander Milne, Chatka Puchatka

 ❄❄❄

Towarzyszącym przez całe dzieciństwo i powracającym jak bumerang cytatem postanowiłam rozpocząć ten wpis. Bim bom. Mamy piękną zimę, przynajmniej od jakiegoś czasu. Bim bom. Nie chciałabym jednak, by był to przejaw globalnego ocieplenia, ale odwieczne zjawisko, naturalna cyrkulacja typowa dla naszej strefy umiarkowanej, wywołana ruchem obiegowym Ziemi wokół Słońca 🙂

Myślę, że tej niedzieli nikt się nad tym jednak głębiej nie zastanawiał. W powietrzu panował delikatny mrozik, na niebieskim niebie świeciło słońce, a wokół rozpościerała się pierzynka śniegu. Na myśl o pagórkowatym krajobrazie, prześwietlonych kadrach i chrzęszczącym pod kołami roweru białym puchu poczułam przyjemną ekscytację. W zestawie podróżnika natychmiast znalazł się pies z ekwipunkiem, termos, mapa, aparat, awaryjne ciuchy i zestaw do bieżącego uzupełniania kalorii w organizmie. Rower do samochodu i kierunek Wielkopolski Park Narodowy


Na miejscu oniemiałam. Jak bardzo czarno od ludzi i samochodów było tuż przy granicy Parku musicie uwierzyć na słowo, bo tłum niósł mnie po wyślizganej tafli drogi gruntowej. A tu jeszcze pies na smyczy, o wyciągnięciu aparatu nie było mowy. WPN stał się niedzielnym, podmiejskim parkiem spacerowym dla Poznania i okolicznych miejscowości. Na wjeździe wyślizgane drogi, szczekające psy w kurteczkach, krzyczący ludzie, dzieci, biegacze, plątanina sanek, jabłuszek i kijków. Nie wiem, w którym narożniku mapy skumulowali się wszyscy przerażeni mieszkańcy lasu tego dnia, bo Park był zewsząd osaczony samozwańczymi parkingami. Ratując się przed spacerowiczami kluczyłam tu i ówdzie, udało się nawet zrobić kilka zdjęć bez ludzi.


Idziesz?




Nieczynna końcowa stacja linii kolejowej pod Osową Górą




Tzw. Szwedzkie Góry. Legenda głosi, że podczas Potopu stacjonowały tu wojska szwedzkie. W rzeczywistości to forma polodowcowa - oz, przekopany w średniowieczu.  




Jezioro Kociołek to polodowcowe jezioro typu kocioł eworsyjny. Strome brzegi jeziora, jego stosunkowo dużą głębokość i osłonięcie lasem przed działaniem wiatru, sprzyja występowaniu zjawiska meromiksji– cyrkulacja wody w jeziorze w ciągu roku jest niepełna









Jezioro Dymaczewskie

Geometryczne spękania lodu tafli jeziora Dymaczewskiego

Dolina Trzebawki

Trzebawka




Biel jeziora Dymaczewskiego

Die Karte muss sein. Mapa rocznik '93


Brama łódzkiej parafii



Trochę się człowiek rozpędzi i ląduje w Łodzi


Którędy do miasta Stęszew?





Grochóweczka najlepsza



Wykrot




Komentarze

Popularne posty