Jesienne, cebulove wypady




Nadeszła jesień, a wraz z nią tendencja do mgieł, niskich temperatur i niechcianego deszczu. Weekend, który sobie wybrałyśmy był świeżo po czwartkowym orkanie, wyrządzającym niemałe szkody w Wielkopolsce, stąd nasunęło się pytanie: zaryzykować i trafić w oko jakiegoś pogodowego cyklonu, czy zostać w domu i żałować, gdy pojawi się pierwszy promień słońca? Z planowaniem rowerowych wycieczek już tak jest, że dużo uwagi poświęca się prognozom pogody, szczególnie informacjom dotyczącym opadów i prędkości wiatru. Postanowiłyśmy trochę przechytrzyć zapowiadany deszczowy front idący z zachodu, podjeżdżając pociągiem z Poznania pod Inowrocław. Poranne Janikowo przywitało nas gęsto zasnutym chmurami niebem, mgłą i chłodem. Był jednak cień szansy na zmianę pogody, bo wiało.


Wyjazdowi nie towarzyszyła żadna większa idea, ale potrzeba ruchu gdzieś, tak po prostu. Trafił się więc kawałek Nadgoplańskiego Parku Tysiąclecia i Powidzkiego Parku Krajobrazowego. Na większości trasy panował zdawałoby się ponury, mało ekscytujący krajobraz rolniczy. Mimo tego atmosfera małych, spokojnych wsi, wąskich, lokalnych dróg obrośniętych alejami lip, klonów, z przydrożnymi jabłonkami, wzbudzała błogie uczucie. Wszystko owiane pewną jesienną tajemnicą, wyciszone do tego stopnia, że prócz dźwięku koła toczącego się po asfalcie można było usłyszeć spadające na ziemię liście.

W części kujawskiej dosłownie wiało cebulą. Całe połacie niezebranej jeszcze z pól cebuli, przy korzystnym wietrze nadawały ton wyprawie i nie raz przez myśl przemykały mi wspaniałe wizje kulinarne zupy cebulowej, makaronu z tuńczykiem i cebulą, sałatki pomidorowej z cebulą albo zwykłej kanapki z konserwą turystyczną i cebulą…dobra, koniec. A co oprócz tego na trasie? Jezioro Pakoskie, Kruszwica,Półwysep Rzępowski i deszcz na Mysiej Wieży, jezioro Gopło*, dobre jabłka i momentami słońce.  

* taka ciekawostka: Gopło jest największym jeziorem Pojezierza Wielkopolsko-Kujawskiego i dziewiątym co do wielkości jeziorem w Polsce. W przeszłości zajmowało znacznie większą powierzchnię, dlatego zyskało nazwę "Mare Polonorum", co znaczy Morze Polaków. 

Janikowski dąb dworcowy





Jezioro Gopło z Mysiej Wieży





W części wielkopolskiej na dobry początek zaserwowałyśmy sobie ekstremalną, błotną i nietrekkingową trasę przez las w stronę Wilczyna (zdjęcie nie pochodzi z części ekstremalnej). Następnie wśliznęłyśmy się w ciąg jezior Wilczyńskiego, Budzisławskiego (tu nas dopadł deszcz) i Powidzkiego, żeby później uciec w las na północny-zachód do Trzemeszna. Za skrajem lasu w Skubarczewie zaczął się wspaniały dolinkowy i pagórkowaty teren związany z Małą Notecią (tu nas dopadł wspaniały deszcz) i rynną jeziora Ostrowite, a dalej jeziora Popielewskiego tuż przy Trzemesznie. Do stacji kolejowej w mieście dotarłyśmy w kompletnych ciemnościach, niczego nie żałując ☺





DIY nad jeziorem Budzisławskim

Przekraczamy granicę zaboru pruskiego i rosyjskiego w Anastazewie



* zdjęcia mojego i Agi autorstwa

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty