Absolutna beztroska czyli kolarstwo romantyczne na Podlasiu

 

Ile ludzi na świecie tyle wizji jazdy na rowerze i kolarstwa. Istnieje jednak styl tak uniwersalny, że wciągnie po uszy większość z Was. Jest prostym połączeniem rzeczy i stanów, które trudno nam osiągnąć, gdy dzielimy pasję rowerową na bezkompromisowe kategorie zero-jedynkowe. Szosa, gravel, MTB, trekking a może rower miejski? Tylko dojazdy czy wędrówki? Co tu wybrać? Miasto a może łąki, pola i lasy? Jeździć asfaltem, czy szutrami, tylko płasko, czy same góry? Szybko a może wolniej i rozejrzeć się dookoła? Wciągać izotoniki, a może obiady z podwieczorkiem na trasie? Za dnia czy pod osłoną nocy? Utartymi drogami, a może nieznanymi ścieżkami? Ucieczka przed rzeczywistością czy jej poznawanie?

Z odpowiedzią przychodzi kolarstwo romantyczne, które nie wyklucza niczego, bo serwuje dowolność. To przede wszystkim jazda na (jakimkolwiek) rowerze, ale też stan umysłu. To furtka do spełnienia, poznawania, czucia - siebie, innych, otoczenia - w zróżnicowanych warunkach. Prócz wysiłku fizycznego gromadzi doznania z wielu sfer naszego życia: pobudzenie, wyciszenie, szybkość i powolność, refleksje, radość, widoki, zapachy, smaki, rutynę, przygody, wspólnotę z naturą/miastem i towarzyszącymi nam osobami.

To wybór bez presji, wszystkie aktiwlajfy, majndfulnesy, łelbiingi, selfkery, tuiteraizmy i co sobie wymarzycie, w jednym.

I tak właśnie było na Podlasiu w ten weekend. W rytmie słońca i księżyca, ulic Białegostoku, głębokich piachów i szutrów Puszczy Knyszyńskiej. Jazda z wiatrem we włosach przez lasy, polegiwanie na łące i w hamakach gdzie bądź. Trochę kawy, pizzy i schabowego w terenie, trochę pichcenia w domu, kompotu rabarbarowego i truskawek. Rozmowa i cisza. Z Magdą z Podlasia.

Dziękuję za wspólnie spędzony czas i pokazanie nowych dróg 😊










































































Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty