Bajkowa Polska Hani /2021/

Na rowerze jeżdżę od kiedy pamiętam; zaczęło się od siodełka za plecami mamy,  przez siodełko przed kierownicą taty. Można było wtedy spokojnie oglądać  świat z wyższego poziomu, z fascynacją patrzeć na umykającą pod kołami ziemię i wyciągnąć łapkę, aby dotknąć liści pobliskich krzewów. I co najważniejsze… chcieć poczuć ułamek niezależności i w końcu wsiąść na własny rower. Ten niebawem się pojawił, a kolejne rosły razem ze mną. Każda przesiadka na dwa kółka była przygodą, eksploracją przestrzeni, czasem zwykłym poznawaniem smaku ziemi i trawy. Nie wiem ile do dziś przejechałam kilometrów, wiem natomiast ile radości daje mi kontakt z otoczeniem z poziomu siodełka rowerowego: nieskończenie.

__________________________________

Zdjęcie główne relacji to mapa - efekt mojej pasji do rowerowych szwendaczek po Polsce, z sercem w Poznaniu. Jest szkicem, zarejestrowanym z kosmosu śladem 117 niepowtarzalnych wypadów  i przejechanych  w ich trakcie 12 000 km. A wszystko trwa od 2014 roku, kiedy na kierownicy roweru po raz pierwszy zainstalowałam wygrany w konkursie turystycznym GPS.

__________________________________

Szwendaczki nie są codziennymi dojazdami. To mniej lub bardziej zaplanowane łazęgowanie po mieście, rekreacyjne jednodniówki wokół Poznania oraz trwające czasem do tygodnia, turystyczne tripy z sakwami w różnych częściach Polski. 

Dlaczego niepowtarzalne? Bo nigdy ta sama trasa nie została ponownie zarejestrowana GPSem. I pewnie nigdy więcej nie była tak fajna, jak za pierwszym razem.

Dlaczego Polska? Bo to mój kraj na wyciągnięcie ręki, piękny w swej różnorodności krajobrazowej, przyrodniczej, kulturowej i historycznej. Docieram w nim do miejsc, o których czytałam wcześniej w szkolnych podręcznikach, które zobaczyłam w telewizji, książkach, gazetach, na mapach, na blogach, w portalach społecznościowych, o których usłyszałam w radio, podcastach, od znajomych i tych mniej.

To wszystko dopełniają ludzie, rzeczy, momenty i odczucia. Partnerzy, przyjaciele, znajomi, przypadkowo spotkani na trasie ludzie. Cały sprzęt i ekwipunek potrzebny do spędzenia dnia na rowerze i przespania nocy gdziekolwiek. To planowanie i brak planów, absurdy, nieoczekiwane sytuacje i wyzwania. To przyjemność płynąca z ruchu, widoków, zapachów, doświadczania, próbowania i dzielenia wspólnych chwil.

Życzę sobie całej Polski 🌟 



Zdjęcie może wydawać się mało rowerowe, ale jednak. To ja na Ostrzycy - polskiej Fudżijamie i najwyższym wzgórzu wulkanicznym na Pogórzu Kaczawskim. Rower czeka u podnóża.

Komentarze

Popularne posty