W połowie drogi Wrocław
Dlaczego warto było wstać w niedzielę o 5 rano, spakować rower do pociągu i pojechać na kilka godzin gdzie bądź? Choćby dlatego, żeby zmienić przestrzeń, nie robiąc nic szczególnego gdzie indziej. Żeby wykorzystać ostatnie podrygi lata. Żeby poczuć dreszczyk na myśl o czekającym spektaklu dnia i nowym miejscu. Albo dlatego, że z drugiego końca Polski specjalnie przyjechał do Ciebie ktoś, kto chciał wspólnie w tym wszystkim pobyć.
Tak
więc Wrocław. Na chwilę, leniwie, bez krajoznawczego zacięcia i sztampowych
atrakcji turystycznych. Po prostu kraina Odry, ulic, mostów, drzew, ludzi i
rowerów. Z Agą.
Pojeść, popić i pojeździć! 🍔 🍸 🚲
![]() |
6 rano w Poznaniu |
Komentarze
Prześlij komentarz