Od minionej majówki upływają prawie 2 tygodnie. Cóż, w teorii nie
powinno być to wielkim rozczarowaniem… ale zawsze wiele gorzkich słów ciśnie
się na usta, gdy w kolejny z rzędu pierwszomajowy weekend chmury snują się
gęsto nad ziemią, pada deszcz, a najważniejszym ciuchem za który chwytasz jest
cienka lecz puchowa kurtka. „Nie tak miało być” mruczą snute od miesiąca plany
wyjazdowe. Ale po co one (te narzekania), gdy plany biorą w łeb trzeba brać co natura
daje, no i przepuszczać przez maszynkę refleksu i pomysłowości. Przepis wydaje
się być prosty:
⛅ wybierasz ten jeden jedyny dzień, kiedy będzie chłodno, ale nie
będzie chociaż padać,
🚲 zbierasz ekipę, która za wszelką cenę chce pojeździć,
🌄 typujesz miejsca z widokami, których wyboru nikt nie będzie
żałował.
Tym sposobem jawi nam się jednodniowa „Bajkówka” w Sierakowskim
Parku Krajobrazowym, położonym 80 kilometrów od Poznania (do tego parku przyjeżdżasz raz, później już tylko wracasz). Bajkówa wypełniona była po brzegi
malowniczymi, wiosennymi krajobrazami Krainy Stu Jezior, spokojem lokalnych
dróg i dobrą energią zadowolonych z życia i trasy dziewczyn. Były mozolne
podjazdy i dzikie zjazdy z łezką w oku. Do tego postoje w trawie, termosy z
ciepłą herbatą, kwaśne żelki i kilka lagunów. Ukoronowaniem dnia niewątpliwie stał się obiad z
McDonalda, w samochodzie z włączonym ogrzewaniem. Taka oto
październikowo-covidowa majówka była 😉
 |
| Fot. Julia Grabowska |
 |
| Fot. Julia Grabowska |
 |
| Fot. Julia Grabowska |
 |
| Fot. Julia Grabowska |
 |
| Fot. Julia Grabowska |
 |
| Fot. Julia Grabowska |
 |
| Fot. Anna Cybulla |
Komentarze
Prześlij komentarz