O
tym jak kapryśny jest tegoroczny maj nie trzeba pisać, wystarczy spróbować
zaplanować jakikolwiek wyjazd albo dokonać dramatycznego wyboru: T-shirt w
palmy czy jesienna kurtka. Człek chce sobie normalnie pokręcić, a prognozy i
sama pogoda szaleją. Kto jednak nie ryzykuje, nie wie co dostanie w pakiecie. Lepiej moknąć bliżej domu niż dalej, tak więc wymyśliłam nam dolinę Warty między
Mosiną a Śremem.
Gdy
tylko rowery dotknęły rogalińskiego gruntu, ostatni guzik kurtki został
dopięty, a pasek sakwy zaciągnięty… zaczął padać deszcz trzymający aż do Śremu.
Nie wszystek mokry, na szczęście sakwa podsiodłowa spełniła rolę błotnika ratującego
plecy i dupsko przed wydostającą się spod tylnego koła fontanną wody. Śremska
kawa z szarlotką na przeczekanie i podniesienie morali okazała się strzałem w
dziesiątkę, bo po pewnym czasie nieśmiało wyłoniło się słońce. Rozpoczęło się
szaleństwo zmysłów! Zapachy i kolorowy wiosny wbiły nas w siodełka, Ania wracać
do domu nie chciała 😎
 |
| Fot. Anna Cybulla |

 |
| Fot. Anna Cybulla |
 |
| Wieża widokowa na mosińskim Pożegowie |
 |
| Fot. Anna Cybulla |
 |
| Naturalna świątynia we wnęce wypróchniałego, wiekowego dębu |
 |
| Lech, Czech i Rus |
 |
| Pałac w Rogalinie |
Komentarze
Prześlij komentarz