Za murami wieje wiatr i w skrzętnie zaplanowanych przez naturę cyklach zjawia się deszcz. Szeroko otwarte okna wpuszczają do mieszkania chłodną i wilgotną bryzę, oczyszczając atmosferę po męczących w ostatnich dniach upałach. Pod bokiem dobra kawa i beżowy, kudłaty placek w postaci psa, w tle mistrz Ennio Morricone i jego muzyka bez słów. Myślę, że muzyka bez słów to muzyka do pisania, bo najlepiej słowa wydobywa. Daje pole do swobodnego przeistaczania myśli w zdania, a upraszczając - łatwiej się skupić. Warunki są więc idealne, zaczynam pisać o szwendaniu się po jednym z najstarszych łańcuchów górskich w Polsce i Europie.
O istnieniu Gór Świętokrzyskich wie chyba każdy Polak, to elementarny punkt programu edukacji geograficznej, omawiający epoki górotwórcze na świecie oraz procesy geologiczne wywołane energią wnętrza Ziemi. Mamy tu do czynienia z tworem orogenezy kaledońskiej, ruchów górotwórczych, które doprowadziły do powstania superkontynentu Laurosji, Wysp Brytyjskich i Grenlandii, wielu pasm górskich Azji, a w Europie Gór Skandynawskich i wreszcie Świętokrzyskich. Przez 500 mln lat nasze góry kilkukrotnie ulegały wypiętrzaniu, niszczeniu i zalewaniu przez morza, stąd ich obecny charakter. Są niewysokie, łagodne, z rozległymi dolinami. Tworzy je kompleks kilkunastu, równoległych pasm górskich, ciągnących się z zachodu na wschód przez Wyżynę Kielecką, porośniętych lasami jodłowymi i bukowymi. Jądro Gór Świętkorzyskich stanowi Pasmo Łysogór z najwyższym szczytem Łysicą (612 m n.p.m) i Łysą Górą (595 m n.p.m). Na jego terenie i części położonego bardziej na wschód Pasma Klonowskiego, utworzono Świętokrzyski Park Narodowy. Hm… najlepiej odnajdą się tutaj miłośnicy kameralnych wypadów i spokojnych plenerów.
Ceniąc sobie logistyczny święty spokój, postawiłam na stałą bazę noclegową, z której mogłam jak chciałam i kiedy chciałam wybywać w różne strony świata. Wybór padł na kameralne miasteczko Bodzentyn u stóp Pasma Klonowskiego i siedzibę Świętokrzyskiego Parku Narodowego – przystępna cena i pełne wyposażenie przy niespecjalnie pociągającym wystroju? Niech będzie. Czas w dyrekcji widocznie zatrzymał się na latach 90.
 |
| Widok na Bodzentyn |
 |
| Ruiny Zamku w Bodzentynie |


Pasmo Łysogór
Jak się okazało, Pasmo Łysogór w swym jajowatym obwodzie ma prawie 60 kilometrów. Majaczący w oddali spokojny, wygładzony wałek może uśpić czujność, jednak trzeba pamiętać, że są to nadal góry. A więc permanentne zjazdy i podjazdy, przeważnie jednak wydłużone i o łagodnym nachyleniu u podnóża, zgodnie ze specyfiką Gór Świętokrzyskich. Raz zdarzyła mi się tabliczka z napisem „16%”, było ciekawie! Trasa bardzo malownicza, szczególnie na Przełęczy Krajeńskiej (odwiedziłam ten punkt widokowy chyba 10 razy) i od strony południowej, z widokiem na tzw. Padół Kielecko-Łagowski oraz przeciwległe Pasmo Orłowińskie i Jeleniowskie. Moje estetyczne odczucia potwierdziła nazwa szlaku rowerowego, z którym jakiś czas jechałam – Rodzinny Szlak Rowerowy „Czarujące Widoki” 😊 Na trasie psy, koty, kozy, puszcza jodowa, łąki i pola, stare drzewa owocowe, małe wsie (przeważnie ulicówki), drewniane, kolorowe chaty i kapliczki. Tu warto dodać, że kapliczki przydrożne są istotnym i bardzo ważnym elementem kultury i tradycji regionu świętokrzyskiego. To miejsca indywidualnych i zbiorowych potrzeb modlitwy. Niegdyś, kapliczka zastępowała kościół, gdy takowego we wsi brakowało.
Kulminacją przejazdu była Łysa Góra (inaczej Święty Krzyż - 595 m n.p.m), na którą wjechałam od zachodu, elegancko drogą asfaltową. W okresie wczesnego średniowiecza szczyt był podobno miejscem kultu Słowian. „Na jej szczycie znajdować się miała bożnica w bałwochwalstwie żyjących Słowian, gdzie bożkom Lelum i Polelum ofiary czyniono i podług innych czczono tu bożyszcza: Świst, Poświst, Pogoda...” pisał Jan Długosz. Z miejscem związane są również legendy o odbywających się sabatach czarownic. Obecnie znajduje się tu klasztor Misjonarzy Oblatów M.N. i sanktuarium Relikwii Drzewa Krzyża Świętego.
Trasa w głównej mierze prowadziła lokalnymi drogami asfaltowymi, jedynie na styku z granicą parku narodowego miałam do czynienia z wąziutkimi ścieżkami łąkowo-leśnymi, które mimo oznaczenia rowerowego, wyglądały na rzadko uczęszczane nawet przez pieszych. Udało mi się zabrnąć w gęstwinę! Co mnie pozytywnie zaskoczyło? Że w obrębie Gminy Bodzentyn i Nowa Słupia, konsekwentnie wyznaczono pasy dla rowerzystów na drogach wojewódzkich. Duży plus, tym bardziej, że do bazy dobijałam o zmroku. A bożyszcz Pogoda tego dnia był bardzo łaskawy 😊
 |
| Kapliczka w Krajnie Zagórzu |
 |
| Zabytkowa drewniana chałupa z XIX w. w Kakolinie |
 |
| Klasztor Misjonarzy Oblatów na Łysej Górze |
Przerwa na dreptanie po Pasmie Łysogór
W mojej opinii góry te są kiepskie do chodzenia. Prócz podejścia do linii lasu i przejścia grzbietem od Świętej Katarzyny przez Łysicę do Przełęczy Kakonińskiej, ew. Kakonina, teren jest zbyt płaski i monotonny. Nie uświadczymy tu ostrzejszych podejść, nie ma co liczyć na rozległe panoramy, prócz prześwitu na gołoborzach Łysej Góry. Oczywiście wszystko zależy od tego po co przyjeżdżamy w góry – kwestia indywidualna. Poprowadzone szlaki turystyczne uniemożliwiają zrobienie legalnie pętli, więc trzeba grzecznie wracać tą samą drogą lub… no 😊 Co więcej, dwa z nich poprowadzone są śladami dawnej kolejki wąskotorowej, jako ścieżka edukacyjno-kulturowa. W rzeczywistości wygląda to tak, że idzie się baaaaardzo długo w niezaburzonej linii prostej, po pozostałym nasypie. Nie uwłaczając wspaniałej Puszczy Jodłowej, ja tu już chodzić nie będę.
Pasmo Klonowskie i Żeromszczyzna
Bożyszcz Pogoda podkręcił tego dnia temperaturę. Z ulgą gramoliłam się przez Pasmo Klonowskie w cieniu puszczy bukowej. Do czasu oczywiście.
W Zagnańsku przyszedł moment na pierwszy punkt programu – Dąb Bartek, pomnik przyrody w pełnej krasie. 700-letni staruszek z zamontowanymi 15 podporami i linami odciągowymi robi wrażenie. Od 1905 roku udokumentowano wszystkie pożary, uderzenia piorunów, niszczycielskie wichury, ułamane konary i listwy piorunowe, a także wszystko co człowiek zrobił, żeby do dziś można było podziwiać kuracjusza (łącznie z wstrzyknięciem 85 litrów środka grzybobójczego do pnia drzewa oraz wypełnieniem go papierówką i trocinami). Jednak gdy dojeżdżam do tych wszystkich przyrodniczych i kulturowych wspaniałości, perełek i podręcznikowych zabytków, nachodzi mnie zawsze jedna refleksja…nie pasują do bajzlu cywilizacyjnego, przez który trzeba się do nich przebić. Otaczające je zwykłość i badziewie odbierają im magię. I tak stoi sobie Dąb Bartek, a pod nim wokół chodzi pan z wykaszarką spalinową, obok tiry na drodze wojewódzkiej, wokół brzydka wieś, reklamy, parking. Ech, gdzie ta polana wśród dąbrowy z dziką rzeką nieopodal?
Nieopodal we wsi Samsonów, znajdują się pozostałości budynków przemysłowych i pieca hutniczego z XIX w., choć tradycje tego miejsca sięgają XVI w. Powstała z inicjatywy Stanisława Staszica w latach 1818-1823 „Huta Józef”, pracowała głównie na potrzeby wojska, ale też wytwarzano w niej elementy budowlane i ozdobne. W latach 1981-1983 ocalała część została zabezpieczona w formie trwałej „ruiny” i udostępniona zwiedzającym. Ruiny dały trochę ożywczego cienia. Odwrót jednak musiał prędzej czy później nastąpić. Mozolnie, w ponad 30-stopniowym upale mijając grupę wyrobisk zjechałam do bardzo malowniczej Doliny Wilkowskiej. Jej południową krawędzią biegnie „Rodzinny Szlak Rowerowy Żeromszczyzna”, aż do Ciekot i rodzinnego dworku Stefana Żeromskiego, dziś Centrum Edukacji i Kultury „SzklanyDom”. Nasz wielki pisarz spędził tu lata swojego dzieciństwa i młodości (1871-1883).
 |
| Dąb Bartek w Zagnańsku |
 |
| Byłam, widziałam, nagrałam. |
 |
| Zespół budynków przemysłowych przy wielkim piecu w Samsonowie |
 |
| Taśma izolacyjna robi robotę. Okulary R.I.P. |
 |
Dwór Żeromskich w Ciekotach
|
 |
| Widok z Klonówki |
 |
| Widok z Przełęczy Krajeńskiej na Dolinę Wilkowską |
Zachody słońca
 |
| Widok z Przełęczy Krajeńskiej |
Rezerwat Kielce
Tytuł żartobliwy, bo dużo tutaj tego. Większość to rezerwaty przyrody nieożywionej - pozostałości kamieniołomów (wapieni, piaskowców i piasków) oraz wydobycia rud ołowiu czy żelaza. Wielkie wyrywy w ciele ziemi, krajobraz kosmiczny w środku miasta. Są też wielką księgą historii naszej planety. Liczne odsłonięcia skalne i skamieniałości pokazują zjawiska jakim ziemia była poddawana przez setki milionów lat, można tu odbyć porządną lekcję geomorfologii i geologii.
Same Kielce nie zagościły zbytnio w moim sercu, a przynajmniej niczym mnie nie urzekły. Ale może to kwestia powierzchowności jazdy. Jak to zwykle bywa, najprzyjemniejszą częścią była starówka, a także bardzo klimatyczny ciąg pieszo-rowerowy wzdłuż rzeki Silnicy w centrum miasta.
 |
| Rezerwat przyrody Wietrznia im. Zbigniewa Rubinowskiego |
 |
| Rezerwat przyrody Kadzielnia |
 |
| Amfiteatr u stóp ściany skalnej |
 |
| Widok na Kielce ze stoków Karczówki. Rezerwat przyrody "Karczówka" |
 |
| Zespół klasztorny Bernardynów na Karczówce |
 |
| Rezerwat skalny Ślichowice |
 |
| Rynek w Kielcach |
 |
| Bezkresny kielecki deptak |
 |
| Dawny Pałac Biskupów Krakowskich w Kielcach |
Gdy mój pobyt w Górach Świętokrzyskich dobiegał końca, odwiedziłam jeszcze średniowieczne miasto Chęciny, rozbudowane przez władców z dynastii piastowskiej Władysława Łokietka i Kazimierza Wielkiego. Tu gramoliłam się na Górę Zamkową do ruin zamku królewskiego - niezdobytej twierdzy, w której Bona przechowywała legendarny skarb. Widoki z wież zamkowych okazałe.
 |
| Widok na Chęciny |
Komentarze
Prześlij komentarz