Poznański Street Art. Część I W poszukiwaniu murali
Przez przypadek i
nawet nie pamiętam jak, trafiłam na bloga, który
pokazał mi ciekawą alternatywę dla spędzenia wolnego czasu w moim mieście. Co
więcej, pojawił się muralowy plan miasta do pobrania, a ja uwielbiam mapy i
plany! 😊
„Mapa-przewodnik „Z bliska / Z daleka” to propozycja dla miłośników alternatywnego zwiedzania miasta – poza utartymi szlakami turystycznymi, bez biletów wstępu czy kolejek. To próba spojrzenia na Poznań oczami przechodnia – zarówno turysty, jak i mieszkańca. Zachęcamy, by uważniej przyjrzeć się muralom – tym wielkoformatowym, widocznym z daleka, oraz tym mniejszym, ukrytym w zakamarkach podwórek i ulic. Wyłącznie po zmroku odkryjemy z kolei prawdziwe piękno i blask działających (jeszcze!) neonów. Poszukajmy starych napisów, które – wyblakłe bądź ukryte pod warstwą tynku – stanowią zapis historii miasta. Warto się również spieszyć, by zobaczyć partyzancką twórczość ulicy – graffiti.”
Opis ciekawy,
jadę. Mimo, że znam i przyglądam się Poznaniowi z ciekawością, chcę spędzić
kawałek soboty na niezobowiązującej, poszukiwawczej szwędaczce. A nuż coś mniej
zaskoczy. Dobre towarzystwo Joli, mapa, prowiant i aparat – let’s go!
Zabawa była
świetna. Przejazd przypominał podchody, tyle że z nosem nie wbitym w ziemię a
zadartym w górę. W życiu nie obejrzałam na raz tylu ścian budynków, murów i szyldów.
Przyjemność potęgowana była sobotnią atmosferą miasta, kameralnością ulic
jednokierunkowych wszystkich dzielnic i coraz lepiej zorganizowanym ruchem
rowerowym na ulicach Poznania. W przejeździe pomogła oczywiście znajomość
topografii miasta, dzięki czemu mogłam wyznaczyć w miarę ekonomiczną trasę
przejazdu, zahaczając o większość punktów wskazanych na mapie. Rzeczywistość
miała jednak wobec nas inne plany, przez co wielokrotnie zawracałyśmy i
kreśliłyśmy dziwne zygzaki w poszukiwaniu bram, podwórzy, popękanych ścian,
ślepych ulic i prawdopodobnie nieistniejących budynków. Miałyśmy też okazję
przyjrzeć się obrazom nie odnotowanych (jeszcze?) na mapie. To tylko dowód na płynność
i rozwojowość ulicznego street-art’u. 4-ro godzinne tournée utwierdziło nas w przekonaniu,
że Poznań żyje środkami artystycznymi i poezją. Oczywiście pozwoliło odkryć
wcześniej nieodkryte, a Jola stwierdziła, że chyba jednak nie zna miasta 😜





































Komentarze
Prześlij komentarz